Żaneta Kostyra i jej magia kamieni
Żaneta Kostyra prowadzi swoją pracownię pod magiczną nazwą Alchemia Kamienia. Opowiadając o swojej pracy, można zobaczyć błysk w jej oczach. Widać, że każdy anioł, każde jej dzieło to przedmiot wykonany z pasji, gdzie dzieli się własną energią z energią minerału, skamienieliny czy meteorytu… z którego tworzy swoje niepowtarzalne anioły.
Od kiedy zajmujesz się kamieniami czy od początku to były anioły?
W tym roku minęło właśnie 25 lat, kiedy podczas studiów zaraz po ślubie wraz z mężem przyjechaliśmy w Bieszczady w “podróż poślubną”. Po co? Aby zarobić na studencką egzystencję z aniołami sprzedawanymi na turystycznym stoliku w Polańczyku i Solinie. Bieszczady i anioły są z nami od początku przeprowadzki z Ostrowca Świętokrzyskiego. Aktualnie moje anioły mieszkają w domach na całym świecie, można je zobaczyć i kupić na giełdach minerałów w Polsce i Europie, ale głównie skupiamy się na działalności twórczej i handlowej w Bieszczadach…
Czy jesteś takim „czarodziejem kamienia” z wykształcenia?
Jestem 100% naturszczykiem i zapewne to pomogło mi w wypracowaniu własnego stylu, ponieważ nie byłam „zamknięta” w przyjętych szkolnych ograniczeniach i kanonach. Kiedy urodził się mój syn Mieszko, zajmowałam się jego wychowaniem i domem, brakowało mi jednak inspirującego dodatkowego zajęcia, w którym mogłabym się spełnić… jako twórca. I tak też się stało, nie musiałam długo czekać, bo niepokorną duszę artystyczną mam po tacie, który pięknie rzeźbił w drewnie i wpajał mi i siostrze miłość do kamieni i minerałów od dziecka. Wybór na początku padł na witraże malowanie na szkle, ale bardzo szybko pasja rodzinna zwyciężyła i zamieniłam szkło na naturalne kamienie półszlachetne, szlachetne, minerały, skamienieliny i meteoryty. Oczywiście to była bardzo trudna i powolna ewolucja, a ja musiałam sama dojrzeć do poszczególnych materiałów …
No to skąd pomysł kamiennych aniołów?
Moja rodzina pochodzi z Gór Świętokrzyskich, a mój tato urodził się dosłownie w sąsiedztwie jednej z najbardziej znanej i cenionej na świecie lokalizacji malachitu w Miedziance. Tato i wujek są pasjonatami minerałów, jednymi z pierwszych w Polsce szlifierzami krzemienia pasiastego. Chcąc nie chcąc minerały były obecne w moim domu od zawsze. Jako dziecko wszystkie wakacje spędzałam u dziadków właśnie w Miedziance, gdzie zaraziłam się minerałami, nauczyłam się je rozpoznawać i znajdywać. Łaziliśmy po skałkach, sztolniach, odkrywaliśmy malachity i inne minerały, które zaczęłam kolekcjonować. Jeździłam również na wyprawy geologiczne na Dolny Śląsk oraz giełdy minerałów. Różnorodność, piękno i niepowtarzalność minerałów zainspirowały mnie do wyboru ich, jako tworzywa w tworzeniu aniołów … i tak jest do dzisiaj.
Pamiętasz swoje pierwsze anioły? Kiedy powołałaś je do życia, nadając kamieniom anielskie skrzydła?
Moje pierwsze anioły były z tzw. skubanch agatów. Nie mieliśmy piły, szlifierki dosłownie nic wszystko robione było ręcznie w akademickim pokoju. Początki były bardzo trudne, ale pasja i efekty mojej pracy, a przede wszystkim uznanie pierwszych klientów wygrywały z trudnościami…
Kupujesz kamień i już wiesz, co chcesz od niego?
Generalnie staram się pozyskiwać kamienie pod anioła, aby jak najmniej w niego ingerować. Mamy bardzo dużo kontaktów z dostawcami minerałów na całym świecie, co pozwala nam na bardzo duży asortyment i różnorodność minerałów czy meteorytów. Duża część kamieni, których używamy do tworzenia aniołów mogą być perełkami poważnych kolekcji i muzeów minerałów. Zrobienie średniego rozmiaru aniołka, to bardzo pracochłonny dwu dniowy proces twórczy, –ale często bywa, że nie robię go do końca i czeka na odpowiedni moment tzw. wenę aby miał to „coś” w sobie … wtedy go dopiero kończę.
Opowiedz o narodzinach swojego aniołka?
Tak naprawdę to już na etapie kupna widząc kamień mam na niego wstępny pomysł czy wizję jak będzie wyglądał…
Moja inspiracją to codzienne często prozaiczne sytuacje życiowe, wiara w Boga, przyroda, moje zwierzęta, rodzina i przyjaciele. Nie praktykuję i nie chcę „ podglądać, „odgapiać” czy kopiować czyichś pomysłów „ sama dochodzę do wszelkich form, doskonalę się podczas kolejnych wykonanych prac… niestety nie wszyscy mają takie zasady…
Masz tyle kamieni. Wszystkie znasz? Czujesz ich energię?
Znam na pewno te, z których robię anioły czy posiadam w swojej kolekcji. Wszystkie kamienie bez wyjątku mają dobrą energię, która wytwarzała się w nich przez setki milionów lat ich tworzenia. Na przykład czarny turmalin to kamień tarcza, blokuje złą energię, którą ktoś chce nas obdarować, to świetna ochrona od wampirów energetycznych czy tzw. złego oka. Ja osobiście uwielbiam pracę z kryształami górskimi, ametystami czy cytrynami. Ale są kamienie, do których nie mogę się „zabrać” mimo, że wiem jak mają wyglądać, są piękne, musi przyjść odpowiedni moment bym im nadała drugie życie… w postaci anioła.
Czy doradzasz klientom konkretny kamień?
Tak, jeżeli jest taka potrzeba lub życzenie klienta. Podpowiadam odnośnie właściwości czy pochodzenia kamienia, ale zawsze wybór należy do osoby, która go potrzebuje. Kamienie mają energię i ludzie sięgają właśnie po ten kamień, którego energię czują. W 90% jest to pierwszy anioł, który wpadł im w oko, nawet po godzinnym wyborze klienci wracają po tego pierwszego
A Twój ulubiony kamień?
Kryształ górski, jest kamieniem o najsilniejszym działaniu oczyszczającym – zarówno ciało, umysł, jak i pomieszczenia. Przez tę właściwość zwany jest „królem kryształów, neutralizatorem i wzmacniaczem energetycznym”. Aby skutecznie działał należy go rozładowywać pod bieżącą zimną wodą, a najlepiej w górskich potokach – wówczas z łatwością wchłaniał negatywną energię z otoczenia. Następnie należy wystawić go na działanie promieni słonecznych lub księżyca, aby go naładować…
Czujesz tę energię przy tworzeniu?
Oczywiście – to jest jedna ogromna pozytywna energia, którą czuję tworząc anioły, dlatego też wspaniale mi się pracuje z minerałami, nie wspomnę o meteorytach, bo to już jest dosłownie i w przenośni KOSMICZNA ENERGIA WSZECHŚWIATA…
Jakie masz marzenia? Czy chciałabyś jeszcze wykonywać coś innego niż anioły?
Tworzę też koty z kamieni. Ale największą moją pasją oczywiście po aniołach jest wykonywanie autorskiej biżuterii z minerałów, skamienielin i meteorytów, na co niestety mam coraz mniej czasu… I tutaj czuję wielki niedosyt.
Patrząc na twoje aniołki, nie sposób pomylić je z innymi.
Taka jest też moja idea, aby być jak najbardziej oryginalna, chociaż na rynku ciągle pojawia się coś „podobnego” – co nie ukrywam też mobilizuje mnie do jeszcze większej twórczej kreatywności i ciągłego rozwoju. Jednak uważam, że mam cechy aniołów, które są po prostu charakterystyczne. Zostały przeze mnie wypracowane ewolucyjnie przez 25 lat ich tworzenia. Każdy jest indywidualny, niepowtarzalny, na indywidualne zamówienie klientów też je personalizuje. Na przykład kiedyś zrobiłam na zamówienia anioła, który miał skrzydła w kształcie żagli, innym razem anioł miał narty na nogach. Szczególnie pamiętam anioła z kryształów górskich z Nepalu upamiętniającego pamięć jednego z najwybitniejszych himalaistów w historii tego sportu …
Dzielisz się z kimś swoją wiedzą? Przekazujesz?
No oczywiście we wszystkim uczestniczy mój mąż Staszek. Moja prawa ręka, a czasem nawet moje dwie ręce (śmiech). Mój syn Mieszko, który wspiera mnie w tematach handlowych, no i moja córka Gabrysia ma 14 lat, a mając 8 lat już tworzyła anioły, jest pełna kreatywności i pasji tworzenia. Patrząc na nią widzę siebie w jej wieku. Fajnie jest mieć w przyszłości – mam nadzieję – następcę. Bo to jest nie tylko praca, ale przede wszystkim pasja. Tego nie przeliczymy na żadne pieniążki.
Rozmawiała: Lidia Tul-Chmielewska
1 Skomentuj
PIĘKNE TE ANIOŁKI! Z minerałów widzę tutaj brazylijski ametyst, malachit z DRK czy chiński fluoryt. Chętnie zobaczyłbym anioły z bardziej lokalnego materiału – bieszczadzkich minerałów, bo jest ich pod dostatkiem, np. kwarce (diamenty marmaroskie), kalcyty czy minerały arsenu. O minerałach z Rabe można poczytać na blogu REALGAR: https://realgarblog.com/?p=170
Skomentuj