Poznajcie bliżej Bieszczadzką Aniołomaniaczkę… 

Jak to wszystko się zaczęło?

Od dziecka moją pasją było rękodzieło. Dzięki mojej pasji trafiłam do pracy w Kwiaciarni w Ustrzykach Dolnych i pracowałam tam przez dwa lata. Wówczas zanosiłam tam również do sprzedaży swoje prace takie jak np. butelki i puzdereczka okręcone sznurkiem jutowym. Jednak, w 2006 roku postanowiłam otworzyć coś własnego i tak powstała „Kwiaciarnia pod Dębami”. Moim celem było połączenie kwiatów z produktami regionalnymi. W 2006 roku także po raz pierwszy pojechałam na „Festiwal Bieszczadzkich Aniołów” i tak sztuka oraz miłość do aniołów porwały mnie na dobre…

Skąd pasja, pomysł, potencjał..?

Tak jak wspomniałam wcześniej, moja pasja jest od dziecka. Od dziecka maluję, kleję, ozdabiam, piszę wiersze czy układam kwiaty. W latach jeszcze szkolnych, w osiedlowym kiosku, zawsze pomagałam Pani wiązać wstążeczki do goździków. A w domu, czekała na mnie mama i zastanawiała się, czemu jeszcze nie wróciłam.

W szkole miałam również przedmiot związany ze sztuką ludową. Był on prowadzony przez Panią Zenowię Krakowiecką – Polkę z pochodzenia mieszkającą we Lwowie. Uczyła nas wzornictwa regionalnego, koralikowania (krywulek), wyszywania, malowania pisanek starą techniką ludową.

Kiedy otworzyłam swoją kwiaciarnię, zaczęłam sprzedawać krywulki robione przez siebie, kolczyki i inne wyroby. Malowałam sztukę ludową również na szkle. W moich wyrobach zawsze dominowały worki i sznurki jutowe. Kiedy zamieszkałam w Bieszczadach, to i w drewnie zakochałam się na dobre.

W 2007 roku, razem z byłym mężem wstąpiliśmy do stowarzyszenia BIES, otrzymaliśmy wtedy swój pierwszy certyfikat Bieszczadzkiego Produktu Lokalnego za bieszczadzkiego anioła z odpadów drewna. Później były kolejne certyfikaty… Braliśmy udział w targach, festiwalach. Nawiązywaliśmy współpracę z galeriami.

A pomysłów zawsze mam mnóstwo! Myślę że, osoby kreatywne i trochę plastycznie uzdolnione nie mają z tym problemu.

Bieszczadzka Aniołomania

fot.: Bieszczadzka Aniołomania

Jak długo zajmujesz się sztuką?

Już 13 lat zajmuję się prowadzeniem kwiaciarni oraz produkcją przeróżnych aniołów. Jestem zdania, że mimo tradycji warto  kierować się trendami. Trzeba być elastycznym. Moja twórczość też miała różne oblicza. Czasem z niedowierzaniem oglądałam swoje prace, oczywiście pozytywnie.

A jak postała nazwa „Bieszczadzka Aniołomania”?

Prowadząc tak długo swoją działalność, muszę przyznać, że nigdy się nie reklamowałam.  W styczniu 2018 roku stwierdziłam że muszę coś zmienić w swoim życiu, ponieważ obecne czasy wymagają tego, aby produkt dotarł do większego grona odbiorców.

Leżałam na kanapie i myślałam sobie: „Na pewno musi być coś bieszczadzkiego. No ale jak to połączyć z aniołami?” Zależało mi na tym, aby nazwa była zwyczajna, a zarazem utkwiła w pamięci. Tak powstała facebook-owa Bieszczadzka Aniołomania –  ciesząca się sporym zainteresowaniem. A niedługo po tym, dzięki dobrym duszyczkom postała również moja strona i sklep internetowy.

Dlaczego anioły zaklęte w drewnie? 

Dlatego, że kocham przyrodę. Uważam że drewno ma duszę a jego różnorodność pod każdym względem potrafi inspirować.

W Twojej ofercie są nie tylko anioły… piękne szkatułki, serca ozdobne. Dlaczego akurat one po aniołach?

Odpowiedź jest prosta. Jestem tak zwaną „sroką” i kocham biżuterię, mnóstwo biżuterii! Chyba jak większość kobiet. Tak drobne rzeczy, muszą mieć swoje miejsce. Sama od lat posiadam szkatułki ozdobne sznurkiem jutowym.

W tym roku miałam bardzo ciekawe zlecenie ślubne. Młoda para zażyczyła sobie drewnianą szkatułkę na obrączki. A więc  wyzwanie zostało przyjęte i tak powstała pierwsza szkatułka z drewna z wyrzeźbionymi inicjałami Młodej Pary.

Było to dla mnie niezwykle pozytywne wyzwanie i zawsze będę miło wspominać tą współpracę. Zwłaszcza że, Para od lat mieszka w Holandii, a od Panny młodej usłyszałam: „Od zawsze podobała i się Twoja buda”.

Bieszczazka Aniołomania

fot.: Bieszczazka Aniołomania

Twoje plany na przyszłość? Dokąd zmierzasz?

Moje plany na przyszłość to stworzenie firmy twardo stąpającej po ziemi. A przy tym, zatrudnienie i wykwalifikowani pracowników oraz zapewnienie im godnych warunków pracy.

Pragnę  znaleźć zespół ludzi do współpracy, którzy tak jak ja kochają twórczość i drewno i będą dzielić ze mną pasję i umiejętności. A nasza współpraca będzie owocować zadowolonymi klientami.

A na koniec… Twoje największe marzenie?

Moim największym marzeniem jest doznanie prawdziwej miłości. Myślę, że to ona jest przesłaniem i najważniejszą z wartości.

Ale to takie osobiste…

Jeżeli chodzi o Bieszczadzką Aniołomanię, to moim skromnym lub nie skromnym marzeniem jest, aby stała się ona prawdziwą, znaną i cenioną marką. A zadowoleni klienci byli jej kwintesencją.

Dziękuję za wywiad i samych sukcesów twórczych i osobistych!

rozmawiała: Monika Bulik